Z125 i Ninja 125 to nowości ze stajni Kawasaki. Przez dwa dni miałem okazję testować je w Hiszpanii. Niestety pogoda nie była tak słoneczna jakby można było oczekiwać, ale i tak udało się zrobić sporo kilometrów na tych motocyklach. W tym odcinku pierwsze wrażenia z jazdy zarówno na Ninja 125 jaki i Z125.
Z125 i Ninja 125 mają być odpowiedzią na zapotrzebowanie na mniejsze pojemności. Do tej pory Kawasaki nie miało w swojej ofercie motocykli o pojemności 125cc wśród nakedów i sportów. To w zasadzie jedyny duży producent, który nie miał w swojej ofercie takich motocykli. Do tej pory jeździłem na CBR125R, YZF-R125, Aprilia RS4 125 oraz na innych motocyklach i skuterach w tej pojemności. Nie miałem okazji jeździć Suzuki ani KTM w tej pojemności ale za to, jako jedna z pierwszych osób z Polski, miałem okazje pojeździć na Kawasaki Z125 i Ninja 125.
Nie chcę teraz pisać zbyt wiele na temat tego motocykla, bo na to przyjdzie czas w recenzji. Mogę jednak powiedzieć, że na tle konkurencji, motocykle wychodzą naprawdę dobrze. Wyróżnić je może jakość wykonania oraz praca jednostki. Nie podbiją serca osób, dla których wyznacznikiem jest prędkość maksymalna, ale zdobędą serca osób, szukających zwinnej i dobrze wykonanej maszyny.
W tym odcinku połączyłem pierwsze wrażenia z jazdy na ob motocyklach. Wynika to z tego, że Ninja 125 i Z125 różnią się między sobą głównie pozycją. Z125 to będzie zwinny mieszczuch, natomiast Ninja 125 to uśmiech do osób szukających czegoś o sportowych aspiracjach. W tym momencie mogę dodać tez tyle, że oba motocykle wyglądają naprawdę dobrze. Widać, że nawiązują wyglądem do starszego rodzeństwa. A do tego prowadzą się dobrze.
Tą prezentację Kawasaki zorganizowało pod hasłem „najtrudniejszy wybór”. I w sumie coś w tym jest. Różnic między tymi motocyklami jest niewiele. Ale pozycja wiele zmienienia. Na co byście się zdecydowali? Dajcie znać w komentarzu od filmem. Ja już mam swój typ 🙂 Ale o tym w recenzji. Teraz zapraszam na pierwsze wrażenia z jazdy: